![Musiał zamknąć tor na prywatnym podwórku. Na ratunek przyszedł Talaria Sting MX5 PRO [VIDEO]](https://www.jednoslad.pl/wp-content/uploads/2025/09/dl.php-2-1-780x470.jpeg)
- Motocykl w off-road przyszłości - Talaria MX5 PRO
- Niska masa, duża moc i wersja z homologacją drogową
- Zamknął prywatny tor - czy takie motocykle są ratunkiem dla jazdy poza asfaltowymi drogami?
Chociaż spora część motocyklistów będzie nogami i rękami broniła się przed elektromobilnością, to już w niedalekiej przyszłości może okazać się, że nie same przepisy, a sąsiedzi i społeczność skutecznie zmuszą nas do zmiany rodzaju napędu. Pierwsze takie sytuacje miały już miejsce, a przypadków, gdzie nieprzychylni sąsiedzi skarżą się na głośne motocykle, zaczyna być coraz więcej. A może to właśnie jednoślady napędzane prądem są rozwiązaniem wszystkich tych bolączek?
Tobiasz na swojej posesji kilka dobrych lat temu zbudował prosty tor enduro, na którym trenował i szkolił swoje umiejętności. Oczywiście nie było w tym nic dziwnego, bo teren należał do niego i znajdował się całkiem daleko od zabudowań. Był przekonany, że nikomu nie przeszkadza, jednak miał świadomość, że wyżyłowane dwu- i czterosuwowe jednostki potrafią być czasami męczące – i nie mówię tutaj tylko o kierowcy. Znajdujące się w pobliżu drzewa miały działać niczym filtr i wytłumiać wszystkie hałasy w taki sposób, aby nie docierały do najbliższego sąsiedztwa. Treningów przybywało podobnie jak kumpli, którzy kupowali motocykle i również mieli chęć szlifować swoje umiejętności na zamkniętym terenie znacznie bardziej bezpiecznym aniżeli uganianie się po offroadowych szlakach. Tutaj można powiedzieć, że wszystko było dopięte na ostatni guzik i chociaż na próżno było szukać restrykcyjnych homologacji obiektów wyścigowych, to i tak było znacznie bezpieczniej niż na ulicy.
Nieustający dźwięk motocykli z tego miejsca po pewnym czasie zaczął jednak denerwować sąsiadów, którzy hałas zgłaszali na policję. Funkcjonariusze coraz częściej stawiali się pod prywatną posesją, aby porozmawiać z Wonsem i namówić go do zaprzestania dalszej jazdy. Chociaż tor był terenem prywatnym, to z czystego rozsądku i szacunku dla innych ludzi samodzielnie zbudowany obiekt musiał zostać zrównany z ziemią. Gdyby do takiej sytuacji doszło dziś sprawa byłaby znacznie prostsza, bo na rynku jest znacznie więcej najróżniejszych motocykli o różnych pojemnościach, a zdecydowana większość producentów w swoich gamach ma także modele napędzane prądem. Czy tak właśnie wygląda ratunek dla offroadowej strony motocyklizmu?
Najważniejsze informacje:
- Talaria Sting MX5 Pro to wyjątkowy dirt-bike z jednostką elektryczną, która osiąga szczytową moc 13,4 kW.
- Jednoślad każdy 76 kg z baterią i rozpędza się maksymalnie do 95 km/h.
- Ceny tego modelu rozpoczynają się od 27 500 zł.
Tak jeździ Sting MX5 Pro. Zobacz test elektrycznego dirt-bike:
Talaria Sting MX5 Pro – bestia wśród elektrycznych „dirt-bike’ów”
Pierwsze jednoślady tego typu pojawiły się już kilka lat temu, ale wtedy siła motocykli spalinowych była na tyle silna, że na rynku nie było dla nich zbyt wiele miejsca. Oczywiście udało im się przetrwać te kilka trudnych lat, a dzisiaj powracają w zupełnie innej postaci – wszystko za sprawą coraz bardziej zaostrzonych przepisów dotyczących norm emisji spalin i co rusz żegnających się z rynkiem kultowych modeli z klasycznym silnikiem spalinowym. Do tego dochodzą najróżniejsze problemy z sąsiadami, a także coraz mniej miejsc, w których legalnie można jeździć takimi jednośladami. Te niewielkie propozycje mają skutecznie zastąpić motocykle z segmentu cross, dual sport czy enduro. I chociaż oczywiście nie będzie to możliwe na wszystkich płaszczyznach, to przede wszystkim chodzi o zeroemisyjność, która z każdym kolejnym rokiem będzie pozwalać na więcej i więcej będzie mogła.
Producentem bohatera dzisiejszego tekstu jest chińska firma Talaria z siedzibą w Chongqing, czyli regionie słynącym z masowej produkcji pojazdów elektrycznych i wyjątkowej specjalizacji w lekkiej motoryzacji. To właśnie tam powstawały pierwsze konstrukcje, które w ostatnich latach rozpoczęły podbijanie rynku w Europie i USA.
Elektryczna jednostka napędowa pozwoli bezszelestnie wjeżdżać tam, gdzie motocykle spalinowe nie mogą
Sting MX5 Pro napędzany jest elektrycznym silnikiem o mocy 13,4 kW, który współpracuje z akumulatorem o pojemności 40 Ah. Jednoślad rozpędza się do około 95 km/h, a zgodnie z deklaracjami producenta przejedzie nawet około 100 km na jednym ładowaniu. W przypadku pojazdów elektrycznych użytkownicy wyróżniają trzy najważniejsze cechy: moment obrotowy, czas ładowania i zasięg na jednym ładowaniu. W tym przypadku konstruktorzy musieli postawić na pewien kompromis pomiędzy gabarytami, wagą i wielkością samego akumulatora. Tym bardziej, że sprzęt ten posiada homologację drogową L1e.
O ile wiele osób może negować zasięg tego modelu, to z pewnością nikt nie powie tego o maksymalnym momencie obrotowym, który na kole osiąga aż 500 Nm. Chociaż maksymalna moc 13,4 kW jest wyjątkowo imponująca to trzeba pamiętać, że jest to moc szczytowa wykorzystywana chwilowo przy przyspieszaniu. Moc ciągła możliwa do utrzymania przez dłuższy czas wynosi około 5 kW. Dzięki temu jednoślad zachwyca przy przyspieszeniach, ale ograniczenie mocy jest niezbędne, aby uniknąć szybkiego wyczerpania akumulatora.
Warto pamiętać, że charakterystyka jazdy jednośladem elektrycznym jest zupełnie inna, bo moment obrotowy dostępny jest praktycznie od zera i sprawia, że sprzęt błyskawicznie reaguje na gaz. Możliwe jest jednak pewne ograniczenie jego zadziornego charakteru, ponieważ do dyspozycji kierowcy są trzy tryby jazdy: ECO, który znacznie wydłuża zasięg, standardowy oraz Hyper, w którym Sting MX5 Pro pokazuje pełnię swoich możliwości.
Wyczynowe zawieszenie. Jedź w prawdziwy teren
Talaria w kwestii zawieszenia nie poszła na kompromisy. Z przodu znalazł się widelec typu USD o skoku 220 mm, natomiast z tyłu zamontowany został centralny amortyzator z regulacją. Sting MX5 Pro genialnie wybiera nierówności i świetnie radzi sobie w trudniejszym terenie, na co wpływ ma również rama wykonana z aluminium gwarantując wysoką sztywność przy niskiej masie. Z kolei koła w rozmiarze 19-cali i terenowe opony sprawiają, że ten jednoślad najlepiej czuje się poza asfaltem – na szutrach, leśnych ścieżkach i torach dirtowych.
Za hamowanie odpowiadają – w wersji PRO – dwie tarcze hamulcowe o średnicy 220 mm, na których pracują czterotłoczkowe zaciski. Zestaw bez problemu radzi sobie z masą motocykla i dorosłego jeźdźca nawet przy ekstremalnej jeździe. Na liście wyposażenia znajduje się także kolorowy wyświetlacz TFT, który wskazuje prędkość, wybrany tryb jazdy, poziom baterii i przebieg, a także system odzysku energii działający na kilku poziomach oraz oświetlenie LED. Ponadto akumulator jest chroniony systemem BMS, który stale monitoruje temperaturę i napięcie ogniw.
Dla kogo są elektryczne jednoślady? Talaria Sting MX5 Pro
Grono zainteresowanych jednośladami tego typu stale rośnie, a wszystko za sprawą coraz surowszych restrykcji. Talaria Sting MX5 Pro to idealny wybór dla tych, którzy szukają mocnego elektrycznego motocykla, ale znacznie lżejszego niż klasyczne enduro z silnikiem spalinowym. To propozycja dla osób, które z różnych względów muszą zrezygnować z hałasujących maszyn. Dzięki mocnej jednostce napędowej będzie to również dobra opcja dla fanów adrenaliny, bo potężny moment obrotowy dostępny prawie od zera i niska masa sprawiają, że elektryczna Talaria jest zaskakującym pociskiem na dwóch kołach. Poza tym jej bezszelestność to ogromna zaleta, ponieważ pozwala jeździć w miejscach, gdzie spalinowe crossy są niemile widziane. Cena rozpoczyna się od 27 500 zł.
Chociaż dziś chwalenie jednośladów elektrycznych staje się coraz bardziej powszechne, to jestem przekonany, że w niedalekiej przyszłości wszyscy fani dwóch kółek negujący ten segment będą w stanie się do niego przekonać. Tym bardziej, że producenci nie spoczywają na laurach i cały czas pracują nad coraz bardziej wydajnymi jednostkami napędowymi oraz nowocześniejszymi bateriami, które pozwolą zwiększyć zasięg możliwy do pokonania na jednym ładowaniu. Chociaż nic nie zastąpi nam klangu silnika spalinowego, to właśnie takie propozycje napędzane prądem mogą okazać się jedynym wyborem dla osób, które nadal będą chciały jeździć w terenie lub – z szacunku do sąsiadów i okolicznych mieszkańców – trenować na własnej posesji. Elektryczna przyszłość jest bliżej, niż może nam się wydawać. Śmiem twierdzić, że puka już do drzwi waszych domów.